
Dzisiejszy poranek w Regulicach rodzi się jak objawienie. Mgły snują się po dolinach niczym ciche westchnienia ziemi. Wieża klasztorna Ojców Bernardynów w Alwerni dotknięta pierwszym promieniem Słońca, staje modlitwą w kamieniu.
Na horyzoncie korona Tatr, od Gerlacha po Krywań. Jakby niebo chciało podpisać się własnym majestatem na granicy świata i snu.
Jeszcze nieskoszona kukurydza, zwyczajna, codzienna. Zachowuje w sobie szept pól i rytm ludzkiej pracy, dopełniając pejzaż, który tego ranka jest bardziej poezją niż rzeczywistością. Każdy kłos wyciąga szyję by zachwycić oczy tym widokiem.